X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Operator radaru, Fred Baum, siedzia� spokojnie w fotelu, pij�c col� bez cukru.Od poprzedniego dnia wieczorem na ekranie nie by�o nic oprócz �Cesarzowej".�Crowe" wreszcie wkroczy� do akcji i podniecenie, które utrzymywa�o ich nanogach przez ostatnie dwadzie�cia cztery godziny, ju� min�o.Teraz czeka� ichkolejny dzie� z pojedynczym punkcikiem na ekranie radaru i zamazan� sylwetk�statku na horyzoncie.Wkrada�a si� nuda, a nuda bywa niebezpieczna.Canfield postanowi� da� im wyk�ad podobny do tego, jaki dosta� od Chervenki.- Dobra, panowie, podsumujmy sytuacj� - zacz��.- Kapitan �Cesarzowej" mo�eznowu zmieni� kurs.Dobrze uwa�ajcie, ale nigdy nie wy ci�gajcie pochopnychwniosków co do dzia�a� okr�tu przeciwnika.Mo�e to by� tylko rutynowy skok wbok, ale pami�tajcie te�, �e W ka�dej chwili okr�t ten mo�e ruszy� do ataku.Nie jeste�my pewni, co Chi�czycy tam wioz� ani co knuj�.Cholera ich wie,równie dobrze mog� przewozi� dzia�a albo pociski rakietowe.Zawsze, ale tozawsze starajcie si� przewidzie�, co zamierza kapitan nieprzyjacielskiejjednostki.- Tak jest!- Przepraszam, panie poruczniku.Ma pan racj�.Cholera, mogliby wreszcie co� zrobi�.W�a�nie, w�a�nie!Nie, nie, chcia�em powiedzie�, �e.Hej, czekajcie! - krzykn�� operator radaru Baum.Przez d�ug� chwil� nikt nie zareagowa�.Wszyscy my�leli, �e to kolejny kamyczekdo ogródka, narzekanie znu�onego bezczynno�ci� marynarza.Spojrzeli na niegoniemal jednocze�nie, jak na komend�.Melduj! - warkn�� Canfield.Co� mam! - Mat Baum by� tak podniecony, �e zapomnia� o �panie poruczniku".- Tochyba.nieprzyjaciel!Spokojnie, Baum.- Canfield nachyli� si� nad jego ramieniem.- Chyba?Mat wskaza� male�ki punkcik, który to pokazywa� si�, to znika� na skraju ekranuza ruf� �Crowe'a".- Piekielnie nisko, tu� nad wod�.Prawie bez przekroju.Gdzie?Za ruf�.Daleko?Z pi�tna�cie mil.Canfield zerkn�� w lewo.Radio?Nic, panie poruczniku.Canfield pochyli� si� jeszcze ni�ej.Punkcik znikn��.- Jest tam?- Jest, ale idzie bardzo nisko i zas�aniaj� go fale.Ale tak, jest tam i si�zbli�a.Baum przesuwa� palcem to tu, to tam i Canfield za nim nie nad��a�.Jeste� pewien, �e to nie anomalia pogodowa ani zak�ócenia powierzchniowe?Nie, panie poruczniku.- Mimo to Baum wyci�gn�� szyj� i pochyli� si� nadekranem tak nisko, jakby wci�� nie mia� ca�kowitej pewno�ci.- Jest po prostucholernie ma�y.Ale si� zbli�a, tak?Tak jest.P�yniemy powoli, bo musimy dostosowa� pr�dko�� do tej krypy, ale.Canfield wiedzia�, �e �Cesarzowa" mo�e wyci�gn�� najwy�ej pi�tna�cie w�z�ów, �eprzy wi�kszej pr�dko�ci waln� kot�y.- Niech to szlag! - Baum zmru�y� oczy.- Znowu znikn��.- Podniós� g�ow�.- Alena pewno go widzia�em, panie poruczniku.On tam by�, p�yn�� za nami i.- Panie poruczniku! - wrzasn�� operator sonaru, technik pierwszej klasy MattewHastings.Co jest, Hastings?Te� go mam.Dok�adnie za ruf�! - Hastings podniós� s�uchawki.Canfield chwyci�je i przytkn�� sobie do ucha.Daleko?Tam gdzie widzia� go Freddy.Canfield spojrza� na Bauma.Masz co�?Nie, ci�gle nic.Canfield �ypn�� spode �ba na Hastingsa.Pr�dko��?Dwadzie�cia, mo�e dwadzie�cia dwa w�z�y.- Wieloryb? - To by�o mo�liwe.Du�y wieloryb, na albo tu� pod powierzchni�.Hastings wzruszy� ramionami.Mo�liwe, ale wieloryby p�yn� tak szybko tylko wtedy, kiedy si� czego� boj�.Zaraz! - Technik przekrzywi� g�ow�, jakby dzi�ki temu lepiej s�ysza�.- �ruby,panie poruczniku.Toto idzie na silniku!Na pewno? - spyta� podniesionym g�osem Canfield.Kurcz�, panie poruczniku, to okr�t podwodny! Zbli�a si�!Wszystkie rozmowy usta�y, jakby kto� wy��czy� nagle d�wi�k.Centrumtelekomunikacyjne otoczy� lepki kokon ciszy.Canfield wci�� si� waha�.Tomusia� by� ten sam obiekt, obiekt, który wypatrzy� na radarze Baum: okr�tpodwodny z kioskiem nad powierzchni�.Znikn�� z radaru, bo si� zanurzy�.Zanurzy�by si�, gdyby nie zamierza� atakowa�? W uszach pobrzmiewa�y mu s�owakapitana Chervenki: �Nie atakujcie, dopóki nie b�dziecie pewni.Absolutniepewni".Dasz rad� go zidentyfikowa�? - rzuci�.Nie, panie poruczniku - odrzek� z wahaniem Hastings.� Pojedyncza �ruba, tylewiem.Silnik cichy, ale pracuje tak jako�.nierówno.Pierwszy raz s�ysz� tak�sygnatur�.- Zamilk� i wyt�y� s�uch.- To nie nasz, gwarantuj�.Konwencjonalny czy atomowy?Na pewno atomowy, ale nie ruski.To znaczy nie rosyjski.Tych sukinsynów to jaznam na pami��.Nie, to ma�y atomowy okr�t szturmowy.- Mo�e angielski?Hastings pokr�ci� g�ow�.- Za ma�y, nie pasuje.- Znowu zerkn�� na porucznika.- Gdybym mia� zgadywa� napodstawie tego, czego uczyli nas na szkoleniu, powiedzia�bym, �e to raczejstara chi�ska maszyna klasy Han.Teraz pracuj� nad nowymi, ale nie s�ysza�em,�eby jak�� zwodowali.Poza tym wydaje ten sam furkocz�cy odg�os.Hastings zamilk� i mocniej przytkn�� s�uchawki do uszu.Zapad�a jeszcze g��bszacisza.Daleko?Dziesi�� mil.Canfield kiwn�� g�ow�.Czu� si� tak, jakby wyci�ni�to mu z p�uc ca�e powietrze.Mimo to zdo�a� krzykn��:Sparks! Dzwo� na mostek.Szybko!Przejmij dowodzenie, Frank - rzuci� kapitan Chervenko.� Przygotuj okr�t doakcji.Wszyscy na stanowiska.Schodz� do centrum.Rozkaz.Chervenko zsun�� si� schodami na dó�, wszed� do centrum telekomunikacyjnego iskin�� g�ow� Canfieldowi.- Melduj.Porucznik zapozna� go z rozwojem wydarze� od chwili, gdy mat Baum zauwa�y�ma�y, �wietlisty punkcik na ekranie radaru.Dobrze.Jeste�my pewni, �e to Chi�czyk?Hastings mówi, �e to nie mo�e by� nic innego.Namierza�em ju� te maszyny, wi�c.Hastings gwa�townie poderwa� wzrok.Panie kapitanie! On zwalnia!Chervenko podszed� do sonaru.Gdzie jest? Daleko?- Pi��, sze�� mil.- Koncentruj�c wszystkie zmys�y, �eby lepiej s�ysze�, matpatrzy� gdzie� w dal.- Tak, zwalnia, na sto procent.S�ycha� oznaki jakiej� aktywno�ci?Hastings zamkn�� oczy.Nie, nic, tylko �rub�.Id� znacznie wolniej.Równaj� do nas?Hastings podniós� wzrok.Kapitan wyra�nie mu zaimponowa�.Tak jest, na to wygl�da.Chervenko kiwn�� g�ow�.Za cieniem wyrós� cie�.Technicy wymienili spojrzenia.Poczuli si� bardzo nieswojo.Kapitan popatrzy�na Canfielda.- Mose, trzymaj r�k� na pulsie.Melduj o wszystkim, o najmniejszej drobnostce.Chc� wiedzie�, czy tamci nie dostan� czkawki.- Rozkaz.Chervenko wyszed� z wype�nionego elektronik� pomieszczenia, szybko wróci� dokabiny i podniós� s�uchawk� wyposa�onego w szyfrator telefonu.Brose - zadudni� g�os po drugiej stronie.Mówi komandor porucznik Chervenko.Mamy towarzystwo, panie admirale.Chyba si�to panu nie spodoba.HongkongIlekro� my�la�, jak bardzo zmieni�o si� jego �ycie, odk�d wirus Hades zabi� munarzeczon� i omal nie doprowadzi� do ogólno�wiatowej pandemii, zawszeu�wiadamia� sobie, �e jedn� z nielicznych sta�ych w tym�e �yciu jest jejsiostra, Randi Russell.Chocia� rzadko j� widywa� - zwykle by�a gdzie� wterenie - czasami spotykali si� w Waszyngtonie.Kiedy� ustalili, �e b�d�zostawia� sobie wiadomo�� na automatycznej sekretarce i gdy przypadkowozje�d�ali do stolicy w tym samym czasie, szli na drinka, na kolacj� i na ta�ce,ale �adne z nich nie zdradzi�o drugiemu, czym si� tak naprawd� zajmuje.Jedynka by�a organizacj� tak tajn�, �e nie móg� nawet wymówi� jej nazwy, anitym bardziej wspomnie�, �e w ogóle istnieje.Natomiast ona nie mog�a opowiada�mu o swoich misjach, które rzuca�y j� po ca�ym �wiecie.Bywa�o i tak, �ewpadali na siebie w terenie, wykonuj�c identyczne zadanie, jak cho�by wtedy,gdy przekona� j� - wraz z Peterem Howellem i Martym Zellerbachem - �eby pomog�amu usun�� straszliw� gro�b�, jaka zawis�a nad �wiatem w zwi�zku zfuturystycznym komputerem molekularnym Emila Chamborda.Zamiast wróci� do korytarza, gdzie jeszcze przed chwil� trwa�a strzelanina,Randi otworzy�a wewn�trzne drzwi.Przebiegli przez jaki� magazyn i wypadli nakolejny korytarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.