X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gantoris rzuci� si� do przodu,m�óc�c ostrzem skwiercz�cego miecza zaro�la na swojej drodze.Zacz��em biec wjego kierunku, w�ciek�y, �e nie umiem podnie�� Gantorisa w ten sam sposób, jakTionn� zaledwie par� godzin wcze�niej.Próbowa�em wymy�li�, jak� te� wizj�móg�bym zaszczepi� w umy�le Gantorisa, by go rozproszy� i oddzieli� od Luke'a,ale nie zd��y�em.Fioletowe ostrze miecza Gantorisa spad�o w dó� w uderzeniu znad g�owy, którewypali�o ciemn� pr�g� w poszyciu.Us�ysza�em zdziwiony pisk, a po chwilipomara�czowo upierzone stworzenie wybieg�o spomi�dzy krzaków, p�dz�c jakstrza�a przez polan� prosto na Gantorisa.Ten odwróci� si�, by zmierzy� si� znowym zagro�eniem, ale miecz wylecia� mu z r�ki do góry, a ostrze zgas�o.Luke z�apa� miecz nadlatuj�cy w jego stron� i zgasi� w�asne ostrze.Stan��naprzeciwko Gantorisa bez ruchu.Patrzyli na siebie, dysz�c ci�ko; pot sp�ywa�im po twarzach, ale �aden nie chcia� okaza� s�abo�ci.Teraz, gdy ucich�osyczenie mieczy, na polanie wzi�y gór� pisk uciekaj�cego zwierzaka i normalneodg�osy d�ungli.Wtedy Luke zrobi� co�, co kompletnie mnie zaskoczy�o.Poda� Gantorisowi jegomiecz r�koje�ci� do przodu.Gantoris nie�mia�o przyj�� bro�, bior�c j� obiemar�kami.Przyjrza� si� jej, obracaj�c r�koje�� we wszystkie strony, jakbywidzia� miecz po raz pierwszy, a potem podniós� wzrok na Luke'a.Mistrz Jedi kiwn�� g�ow�.- Dobre �wiczenie, Gantorisie, ale musisz si� nauczy� kontrolowa� swój gniew,bo mo�e ci� doprowadzi� do zguby.Opad�em na kolana w niemym zdziwieniu.Patrzy�em, jak Gantoris odwraca si� iodchodzi w g��b d�ungli.Pozostali studenci wygl�dali na równie zdziwionychtym, co si� sta�o, jak ja.Szeptali zbici w ma�e grupki, gdy Luke wynurzy� si�spomi�dzy drzew, przypi�� miecz do pasa i w�o�y� p�aszcz.Rozejrza� si� wokó� spokojnie i nawet lekko u�miechn��.- Chyba za wcze�nie dzi� zacz�li�my po �wiczeniu wczorajszej nocy.Zbierzemysi� ponownie po po�udniu.- W jego s�owach wyczu�em lekk� zach�t�, by�mywrócili do swoich pokoi, ale opar�em si� jej.Pozostali poszli za t� sugesti� ioddalili si�, wtapiaj�c mi�dzy drzewa.Luke popatrzy� na mnie z pó�u�miechem.- Tak my�la�em, �e nie pójdziesz z innymi.Nie widzia�e� chyba pocz�tku?Potrz�sn��em g�ow�.- Koniec zupe�nie mi wystarczy�.Co zamierzasz zrobi�?- Zrobi�? Ju� zrobi�em.Opad�a mi szcz�ka.- Je�li czego� nie przegapi�em, jeden z twoich podopiecznych znalaz� albojakim� cudem zbudowa� miecz �wietlny, którym dopiero co próbowa� ci� zabi�.Nieuwa�asz tego za powód do niepokoju?- Dlaczego dziwi ci�, �e Gantoris znalaz� sposób, by zrobi� miecz �wietlny? Tyi Kam ju� macie w�asne miecze.Przecie� rozmawiali�my o tym, �e Gantoris z tob�rywalizuje.Unios�em r�ce.- To jest pewien problem, ale wed�ug mnie nie to jest najwa�niejsze.Luke zmru�y� oczy.- W takim razie widzisz problem tam, gdzie go wcale nie ma.Zawaha�em si� ipoczu�em, jak �ciska mi si� �o��dek.- Nie, mistrzu, to nie tak.Nie chcia�emokaza� ci braku szacunku - westchn��em.- Po prostu chc� to zrozumie�.Gantoriszaj�� si� czym�, co nie powinno go jeszcze interesowa�.Musisz gozdyscyplinowa�.- To przysz�y rycerz Jedi.Nie mog� go traktowa� jak dziecko.-Luke potrz�sn��g�ow�.- To by przeszkodzi�o w jego rozwoju.Jest bardzo dobry, jeden znajlepszych.Po prostu trzeba nim pokierowa�.- Wi�c zrób to.- D�onie zacisn�y mi si� w pi�ci, ale zmusi�em si�, by jeotworzy�.- Zak�adasz, �e zauwa�y b��d w swoim post�powaniu i nigdy wi�cej gonie pope�ni.Przecie� on ci� zaatakowa�! Ju� wcze�niej okazywa�o si�, �e nienajlepiej odró�nia dobro od z�a.Nie b�dzie w stanie dostrzec, gdzie przebiegagranica mi�dzy nimi, je�li nie ukarzesz go za jej przekroczenie.Mistrz Jedi powoli potrz�sn�� g�ow�.- Mog� ci tylko powiedzie�, �e Gantoris ju� teraz �a�uje tego, co zrobi�.Si�gnij uczuciami, a te� to odczujesz.On sam si� uczy, gdzie przebiega tagranica i jak pozosta� po Jasnej Stronie.Zrobi�em, o co prosi� i rzeczywi�cie wyczu�em u Gantorisa wyrzuty sumienia izmieszanie.- Masz racj�, mistrzu.Wiem, �e wierzysz w odkupienie.To prawda, copowiedzia�e� o Gantorisie.Chyba po prostu nie rozumiem, dlaczego mia�by uj��kary, kiedy zrobi� co� z�ego.- Nie masz tego rozumie�, Keiranie, tylko odczu�.- Luke potar� d�oni� czo�o.-Karanie prowadzi do Ciemnej Strony.Westchn��em.- Wiem o tym.Móg�bym si� k�óci�, �e drobna kara teraz mog�aby zapobieckatastrofie pó�niej, ale nie s�dz�, by mnie to gdzie� doprowadzi�o.- Widzisz, Keiranie, nie tylko twoje umiej�tno�ci pos�ugiwania si� Moc� rosn�,ale tak�e twoja m�dro�� �yciowa.Nie chcia�em si� roze�mia�, ale jego uwaga by�a zabawna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.