X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.�al mi was.Na dworze naradzaj� si� i odgra�aj� przeciwko wam, je�eliby�cie tego papieruwyda� nie chcieli.- Papieru? Jakiego? - na pozór oboj�tnie spyta�a Cosel.- A! Przecie� wiecie, o co chodzi, bo Watzdorf tu do was dla odebrania go by�przys�any.Mówi�, �e je�li nie oddacie go z dobrej woli, gotowi u�y� si�y.- Bardzo dzi�kuj� za przestrog� - odezwa�a si� Cosel - ale ja na wszystko by�ami jestem przygotowan�.Tego papieru, jak go nazywasz, odebra� mi nie mog�, bo go nie mam: jest wdobrych i pewnych r�kach.Spodziewa�am si� i tej w ko�cu nikczemno�ci.Z�o�y�am go w miejscu bezpiecznym.Glasenapp d�ugo patrza�a na ni�, chcia�a widocznie z oczu wyczyta�, czy prawd�mówi�a, ale Cosel by�a nieprzeniknion�, gdy chcia�a.Os�oni�a si� dum� i spokojem udanym, cho� czu�a w sobie wrzenie oburzenia igniewu.�atwo jej by�o pozna� i domy�le� si�, �e Glasenappowa dlatego tylko rozpocz�aod plotek z�o�liwych, aby obudzi� zaufanie, �e wys�ano j�, aby si� czego�dowiedzie�, �e by�a szpiegiem Watzdorfa lub Flemminga.Nie mogli wys�a� ani gorszego, ani mniej obudzaj�cego zaufania.Zabiegi ca�e na nic si� nie przyda�y.Cosel, zimno wys�uchawszy zwierze� i przestróg, da�a jej z niczym powróci� doDrezna.Zaledwie powóz, który j� tu przywióz�, oddali� si� nieco, gdy hrabina kaza�azawo�a� Zaklik�.Ten zawsze by� w pogotowiu.Obawiaj�c si� pods�uchan� by� we w�asnym domu, Cosel wyprowadzi�a go napodwórze i usi�owa�a tak prowadzi� rozmow�, aby si� ona wyda�a rozporz�dzeniemtycz�cym domu i ogrodu.Zaklika my�li jej zgadywa�.- Jeste�my tu szpiegowani - odezwa�a si� - prawda?- Doko�a, nawet w domu, za nikogo r�czy� nie mog� - odpowiedzia� wierny s�uga.- Mo�na ich oszuka�? - spyta�a.- Gottlieb tu na czele - pocz�� Zaklika - zdaje mi si�, �e on, do miastaje�d��c po zapasy domowe, raporta odwozi.Lecz niem�dry jest i spoi� go �atwo, a zwie�� jeszcze �atwiej.- Gottlieb?! - zawo�a�a hrabina.- Tak, w�a�nie ten, który si� najwi�cej z mi�o�ci� sw� dla pani uprzykrza.Rad by, a�eby si� go nie obawiano.- W mie�cie wszyscy ci� znaj�? - zapyta�a cicho Cosel.- E, wielu zapomnia�o ju� o mnie - podchwyci� Zaklika - a dla innych to� si� itroch� zamaskowa� �atwo.- A masz�e od kogo zasi�gn�� j�zyka?- Gdy musz�, znajd� - rzek� wezwany.Po tych wst�pnych pytaniach, Cosel, jakby dreszczem przej�ta, drgn�a.- Nie ma tu ju� bezpiecze�stwa dla mnie - rzek�a - musz� ucieka�, ale jak?Tobie ufam jednemu, mów, jak?- Trudno - mrukn�� - ale gdy musimy.- To nie dosy� - ko�czy�a Cosel - ja musz� zabra� z sob�, co mam najdro�szego,co stanowi dzi� maj�tek ca�y.Musimy uwie�� klejnoty, pieni�dze, bo to, co tu zostanie, b�dzie ich �upem,zabior� wszystko.Ani s�owa na to zwierzenie si� nie odpowiedzia� Zaklika, potar� czo�o, targn��w�sa, spu�ci� w dó� oczy.- Mów pani - rzek� widz�c, �e Cosel czeka.- Czy mi zar�czysz, �e dobiegn� przed pogoni� za granic�?- Co w ludzkiej mocy, zrobimy.Zaklice pot kroplami na czo�o wyst�pi�.Wida� by�o, �e niepokój go dr�czy�, �e si� l�ka�, a nie chcia� wyda� zboja�ni�.- Dawno to uczyni� trzeba by�o wprzód - rzek� ucinaj�c mow�, bo nie nawyk�d�ugo si� wyra�a� - ale co si� nie zrobi�o, o tym mówi� ju� nie ma co.Trzeba czyni�, co teraz mamy przed sob�.Z�ama� palce, gniot�c je, biedny cz�ek, a� ko�ci trzeszcz�ce w nich s�ycha�by�o, chmurne czo�o namarszczy�, st�pa� z nogi na nog�.Cosel patrza�a na� z trwog� i ciekawo�ci�.Ca�y w sobie, energiczny, silny, ma�omówny, po wypieszczonych ludziach, dojakich by�a nawyk�a, na których spu�ci� si� by�o niepodobna, dziwi� j�,zdumiewa�, lecz cieszy�.Czu�a w nim cz�owieka.Rajmund wygl�da� dziko prawie, zamy�li� si� nas�piwszy brwi.- Noc� pojad� do miasta - rzek� - ja tu w domu ma�o si� pokazuj� i tak.Nie ka� mnie pani wo�a�, a� sam przyjd�.B�d� we dworze s�dzili, �em si� zamkn��, co nieraz bywa�o.Mam �ódk� skryt� w krzakach pod wysp�, spuszcz� si� Elb�.Na powrót wi�cej czasu potrzeba pod wod�, ale i na to si� znajdzie sposób.Co tam zdo�am si� wywiedzie� u dworu, zobacz�.Trzeba obmy�li� i reszt�, wyjazd to niema�a rzecz.Mówi�c tak urywanymi s�owy, wzdycha�.Cosel zobaczy�a w tej chwili kr���cego z dala Gottlieba, który ju� si� móg�czego� domy�la� z d�u�szej rozmowy, i zaraz skin�a na niego.Niemiec skwapliwie si� przysun��.- Ja s�dz�, nieprawda�, Gottlieb, �e z Pillnitz wcale pi�kny k�t mo�na zrobi� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.