[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie, nie zawracajmy sobie tym g³owy - powiedzia³a Becky nie mog¹c powstrzymaæczkawki.- W koñcu mogê poœwiêciæ rok na zmywanie naczyñ, nastêpny rok na ichwycieranie, a i tak zostanie mi jeszcze jeden na odstawianie ich na miejsce.Œmiech Guya przerwa³ donoœny gwizd czajnika.- Zaraz wracam.Nalej sobie koniaku - doda³a Becky znikaj¹c w kuchni.Wybra³adwie nie wyszczerbione fili¿anki.Kiedy wróci³a nios¹c dwie mocne gor¹ce kawy,mia³a przez chwilê wra¿enie, ¿e ktoœ przykrêci³ gaz w lampie.Postawi³a obiefili¿anki na stole obok kanapy.- Kawa jest tak gor¹ca, ¿e up³ynie parê minut,zanim bêdziemy mogli j¹ wypiæ - ostrzeg³a.Guy poda³ jej do po³owy wype³niony koniakiem kieliszek.Uniós³ swój i czeka³.Becky zawaha³a siê, wypi³a ³yk i usiad³a obok niego.Przez chwilê ¿adne z nichnie mówi³o ani s³owa, a potem Guy odstawi³ kieliszek, obj¹³ j¹ i zacz¹³namiêtnie ca³owaæ, najpierw w usta, póŸniej w szyjê, a nastêpnie w obna¿oneramiona.Becky zaczê³a stawiaæ opór dopiero wtedy, kiedy poczu³a, ¿e jego rêkaprzesunê³a siê z jej pleców na pierœ.Guy odsun¹³ siê gwa³townie i powiedzia³: - Mam dla ciebie nadzwyczajn¹niespodziankê, kochanie, któr¹ zachowa³em na dzisiejszy wieczór.- Jak¹?- Anons o naszych zarêczynach uka¿e siê w jutrzejszym „The Times".Przez chwilê Becky by³a tak oszo³omiona, ¿e patrzy³a na niego bez s³owa.- Och,kochany, to cudowne.- Objê³a go ponownie i tym razem nie stawia³a oporu, kiedyjego d³oñ powróci³a na jej pierœ.Potem wyrwa³a mu siê znowu.- Ale jakzareaguje na to twoja matka?- Nic mnie to nie obchodzi - powiedzia³ Guy i ponownie zacz¹³ ca³owaæ j¹ wszyjê.Przesun¹³ rêkê na jej drug¹ pierœ, a Becky rozchyli³a usta i ich jêzykizetknê³y siê.Poczu³a, ¿e Guy rozpina guziki z ty³u jej sukni, z pocz¹tku powoli, póŸniejœmielej.Potem znowu wypuœci³ j¹ z objêæ.Zarumieni³a siê, gdy zdejmowa³marynarkê i krawat, a potem rzuci³ je na oparcie kanapy.Nie by³a pewna, czynie powinna daæ mu do zrozumienia, ¿e posunêli siê ju¿ zbyt daleko.Kiedy Guy zacz¹³ rozpinaæ koszulê, wpad³a na chwilê w panikê: wydarzeniawymyka³y siê spod jej kontroli.Guy pochyli³ siê ku niej i zsun¹³ z jej ramion górn¹ czêœæ sukni.Potem znów j¹poca³owa³ i poczu³a, ¿e próbuje rozpi¹æ jej stanik.Pomyœla³a z nadziej¹, ¿e byæ mo¿e nie dojdzie do najgorszego, gdy¿ ¿adne z nichnie wie, gdzie s¹ zatrzaski.Sta³o siê jednak a¿ nadto jasne, ¿e Guy ju¿wczeœniej przezwyciê¿a³ takie trudnoœci, gdy¿ zrêcznie rozpi¹³ oporne haftki ipo krótkim wahaniu skupi³ sw¹ uwagê na jej nogach.Dotkn¹wszy górnego brze¿kapoñczoch, zastyg³ na chwilê w bezruchu i patrz¹c jej w oczy powiedzia³ cicho:- Do tej pory jedynie sobie to wyobra¿a³em, ale nie mia³em pojêcia, ¿e jesteœa¿ tak piêkna.- Dziêkujê - powiedzia³a Becky i usiad³a prosto.Guy poda³ jej kieliszek, a onawypi³a ³yk koniaku zastanawiaj¹c siê, czy nie post¹pi³aby rozs¹dniejwspominaj¹c o stygn¹cej kawie i wymykaj¹c siê pod tym pretekstem do kuchni, byzaparzyæ nastêpn¹ porcjê.- Tym niemniej dziœ wieczorem spotka³ mnie zawód - doda³, nadal trzymaj¹c rêkêna jej udzie.- Zawód? - Becky odstawi³a kieliszek.Poczu³a, ¿e krêci jej siê w g³owie.- Tak - powiedzia³ Guy.- Twój pierœcionek zarêczynowy.- Mój pierœcionek zarêczynowy?- Zamówi³em go w firmie Garrard ponad miesi¹c temu i zapewniono mnie, ¿e bêdziegotowy dziœ wieczorem.Po po³udniu jednak poinformowano mnie, ¿e mogê odebraægo dopiero jutro rano.- Nic nie szkodzi - powiedzia³a Becky.- Szkodzi - odpar³ Guy.- Chcia³em w³o¿yæ ci go na palec dzisiejszego wieczora,ale w tej sytuacji mam nadziejê, ¿e bêdziesz mog³a przyjœæ na stacjê niecowczeœniej, ni¿ zaplanowaliœmy.Zamierzam przyklêkn¹æ na jedno kolano iuroczyœcie ci go wrêczyæ.Becky z uœmiechem podnios³a siê z kanapy, a Guy szybko wsta³ i wzi¹³ j¹ wramiona.- Zawsze bêdê ciê kocha³, wiesz o tym, prawda? - Suknia Daphne zsunê³asiê na pod³ogê.Guy wzi¹³ Becky za rêkê i poprowadzi³ j¹ do sypialni.Odsun¹³ pospiesznie nakrycie, wskoczy³ do ³Ã³¿ka i wyci¹gn¹³ ramiona.Gdypo³o¿y³a siê obok niego, szybko rozebra³ j¹ do naga i zacz¹³ ca³owaæ po ca³ymciele.Potem posiad³ j¹ z wpraw¹, któr¹, jak podejrzewa³a, móg³ zdobyæ jedyniedziêki sporemu doœwiadczeniu.Choæ sam akt by³ bolesny, Becky zaskoczy³o, ¿e wymarzony moment min¹³ takszybko, i przylgnê³a do Guya na d³ug¹ chwilê, która wydawa³a jej siêwiecznoœci¹.Guy nieustannie powtarza³, jak bardzo j¹ kocha, co z³agodzi³onieco jej wyrzuty sumienia - b¹dŸ co b¹dŸ byli zarêczeni.Zasypia³a ju¿, kiedy wyda³o jej siê, ¿e s³yszy trzask zamykanych drzwi, iprzewróci³a siê na drugi bok przekonana, ¿e odg³os ten dochodzi z mieszkanianad nimi.Guy nawet nie drgn¹³.Nagle drzwi sypialni gwa³townie siê otworzy³y istanê³a nad nimi Daphne.- Bardzo przepraszam, nie wiedzia³am - wyszepta³a i cicho zamknê³a za sob¹drzwi.Becky z lêkiem spojrza³a na swego ukochanego.Uœmiechn¹³ siê i wzi¹³ j¹ w ramiona.- Nie musisz siê przejmowaæ Daphne.Onanikomu nie powie.- Wyci¹gn¹³ rêkê i przytuli³ j¹ do siebie.Kiedy Becky dotar³a na peron pierwszy, na stacji Waterloo t³oczy³ siê ju¿ t³umumundurowanych mê¿czyzn.By³a parê minut spóŸniona, wiêc zdziwi³a siê nieco, ¿enigdzie nie widzi Guya.Potem przypomnia³a sobie, ¿e mia³ wst¹piæ na AlbemarkStreet, by odebraæ pierœcionek.Rzuci³a okiem na tablicê i dostrzeg³a wypisanekred¹, du¿ymi literami s³owa: „Poci¹g do Southampton z przesiadk¹ na statek doIndii, odjazd godzina 11.30".Nadal rozgl¹da³a siê niespokojnie po peronie;potem jej wzrok przyci¹gnê³a grupa bezradnych dziewcz¹t.St³oczone poddworcowym zegarem mówi³y równoczeœnie przenikliwymi, podnieconymi g³osami obalach myœliwskich, grze w polo i debiutantkach tego sezonu.Zdawa³y sobiesprawê, ¿e musz¹ po¿egnaæ swych ukochanych na stacji, poniewa¿ nie by³o wzwyczaju, by dziewczyna towarzyszy³a oficerowi w drodze do Southampton, o ilenie by³a jego ¿on¹ lub oficjaln¹ narzeczon¹.Becky pomyœla³a, ¿e poranny „TheTimes" potwierdzi jej zarêczyny z Guyem, wiêc byæ mo¿e narzeczony pozwoli jejpojechaæ z sob¹ a¿ na wybrze¿e.Ponownie zerknê³a na zegarek: by³a jedenasta dwadzieœcia jeden.Zaczê³aodczuwaæ lekki niepokój.Potem nagle zobaczy³a, ¿e Guy idzie po peronie w jejkierunku w towarzystwie ¿o³nierza taszcz¹cego dwie skrzynie i tragarzawioz¹cego na wózku resztê baga¿u.Guy przeprosi³ j¹ za spóŸnienie, ale nie wyjaœni³ jego przyczyn; kaza³ jedynieordynansowi umieœciæ kufry w poci¹gu i czekaæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl